Odpowiadając od razu na pytanie zadane w tytule tego tekstu: TAK, otyłość to choroba. Od pewnego czasu, aby podkreślić powagę tej jednostki (zwłaszcza skutki jej nieleczenia), używa się nawet terminu „choroba otyłościowa”. Częstotliwość występowania otyłości przybiera obecnie rozmiar epidemii, a konsekwencje nieleczenia jej oraz chorób z niej wynikających, mogą prowadzić nawet i do przedwczesnej śmierci.
Choroba otyłościowa jako przyczyna wielu chorób, ale i też następstwo innych
Otyłość zalicza się do chorób o charakterze przewlekłym niezakaźnym, bez tendencji do samoistnego ustępowania – to znaczy, że bez wdrożenia odpowiedniej interwencji, sama z siebie nie minie, także i w przypadku dzieci – dziecko z niej nie wyrośnie. Oczywiście, nie mówimy tutaj o kilku nadprogramowych kilogramach jakie mogą towarzyszyć np. okresowi dziecięcemu, czyli o nadwadze. Mówimy o otyłości, o chorobie, która w międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10 znajduje się pod kodem E66. Podobnie więc jak każdą inną chorobę, która przychodzi Ci teraz do głowy, także i chorobę otyłościową powinno się właściwie diagnozować, a następnie leczyć. Ale nie dietą z Internetu, zaleceniami celebrytów czy przy pomocy mniej lub bardziej magicznych suplementów, bo najpewniej nic w ten sposób nie zdziałasz, a już z dużą dozą prawdopodobieństwa, nie uda Ci się tego utrzymać przez dłuższy czas. Dlaczego? Po kolei.
Otyłość może występować jako pojedyncza jednostka chorobowa, ale może także współistnieć z wieloma innymi. Różni specjaliści uważają, że może być ona również zarówno przyczyną wybranych schorzeń (stąd określenie „otyłość jako matka innych chorób”), ale może też być ich konsekwencją. Przykładowo, jeśli w wyniku choroby uderzającej w układ ruchu, pacjent będzie miał ograniczone możliwości podejmowania się regularnej aktywności fizycznej, najpewniej dojdzie do zmniejszenia wydatku energetycznego (czyli „zużywanych „kalorii). W sytuacji, gdy nie dostosuje on swojej diety do aktualnego zapotrzebowania i będzie jadł tyle samo, co w „czasach” normalnej aktywności, zaczną pojawiać się dodatkowe kilogramy. Z drugiej jednak strony, nie można powiedzieć, że jest to bezpośrednia wina wystąpienia otyłości. Podobnie jak w przypadku jednostek typu niedoczynność tarczycy, choroba Hashimoto, czy w sytuacji, gdy konieczne jest przyjmowanie określonych leków mogących wpływać na spowolnienie metabolizmu albo większy apetyt, podstawą jest aktualizacja codziennych nawyków w stylu życia – w odżywianiu i w aktywności ruchowej. Nie można całkowicie zrzucić winy na inne choroby/stany/leki, twierdząc, że to one (i tylko one) doprowadziły do rozwoju otyłości – bo „ja mam insulinooporność”, „przyjmuje sterydy” itd. Owszem, one stanowią pośrednią przyczynę, ale zazwyczaj – brutalnie mówiąc – bezpośrednią przyczyną otyłości* będzie nadmierna podaż kalorii w stosunku do tych wydatkowanych. Ale czy bezpośrednia przyczyna to ta jedyna, i czy aby takie wyrokowanie nie jest krzywdzące?
*tzw. otyłości prostej – najczęściej występującej formy; dotyczy 60-70% osób. Za jej przyczynę podaje się przede wszystkim dodatni bilans energetyczny, wynikający z nieprawidłowych wyborów żywieniowych oraz zbyt niskiej aktywności fizycznej. Ale jest i też otyłość wtórna – rozpoznawana w zaledwie kilku procentach przypadków. Wiąże się ją z m.in. rzadkimi zespołami uwarunkowanych genetycznie (np. polekowy zespół w przebiegu leczenia glikokortykosteroidami, estrogenami, antydepresantami, wybranymi neuroleptykami) oraz z uszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego.
„Ta otyłość nie bierze się znikąd. Ktoś w tym jedzeniu czegoś szukał.”
Oczywiście, daleko mi w tym miejscu do zero-jedynkowego podejścia i schematu szufladkowania, jakoby zawsze mamy niby wpływ na wszystko i że jest to konsekwencja naszych działań, a przecież sami podejmujemy określone decyzje. Absolutnie tak nie uważam. Gdybym była tutaj radykalna, to na moim Instagramie nie zobaczyłbyś/aś się pizzy, słodkiego lenistwa z miską popcornu podczas seansu filmowego, czy też posiłków gotowanych awaryjnie z półproduktów – bo nie ogarnęłam rzeczywistości. To jest życie i nie zawsze mamy wpływ na wszystko. W związku z tym, od wielu już lat, stoję mocno za stwierdzeniem, że otyłość to choroba zarówno ciała, jak i głowy. Każdy, kto choć przez chwilę obserwował moje media społecznościowe czy słuchał jakiejś mojej dłuższej wypowiedzi wie, że dałabym się pokroić za ustaleniem pacjentom przygotowującym się do np. chirurgicznego leczenia otyłości, bezwarunkowego zalecenia podjęcia współpracy nie tylko z dietetykiem, ale i przede wszystkim psychologiem. Otyłości i jej rozwojowi mogą bowiem, i niestety często towarzyszą rozmaite zaburzenia, stany emocjonalne, uzależnienia, nieumiejętność radzenia sobie z codziennymi problemami itd.
Jak to pięknie sformułowała Magdalena Hajkiewicz, dietetyk, psycholog i psychodietetyk, podczas naszego wspólnego LIVE:
„Ta otyłość nie bierze się znikąd. Ktoś w tym jedzeniu czegoś szukał. Bo często jest tak, że wzrost masy ciała jest tylko efektem, a przyczyna nie leży w tym, że ktoś nie wie czy coś jest zdrowe czy nie, bo pacjenci zazwyczaj to wiedzą”.
Prawda? Idę się założyć, że jeśli chorujesz na otyłość, to potrafisz wymienić przynajmniej po 3 produkty, które będą bardziej i mniej wskazane w zdrowej diecie. Twoja wiedza na ten temat jest najpewniej ogromna. Ale w tym wszystkim, jesteś – brzydko mówiąc – cholernie pogubiony/a. Otyłość nie minie za dotknięciem magicznej różdżki. Na diecie keto, bezglutenowej, kopenhaskiej czy w ramach głodówki. Przerabiałeś/aś to już przecież milion razy. 10 kg mniej, 15 kg więcej i tak w kółko.
Piękna opalenizna, a w czterech ścianach – poparzenie słoneczne i ból nie do zniesienia
Lubię różne kwestie żywieniowe omawiać porównując sytuacje do obrazków z życia codziennego. I tak, gdy tłumaczę założenia zapotrzebowania energetycznego, podaję przykład samochodu, który nie pojedzie w podróż, jeśli go nie zatankujemy. Z kolei, gdy opowiadam o zmianach nawyków, wspominam o budowie domu i jego fundamentach – jak na córkę kierownika budowy przystało 🙂 O tym jednak napiszę, kiedy indziej.
Wróćmy do tematu przyczyn otyłości, tych ukrytych. Wyobraź sobie, że wróciłeś/aś właśnie z wymarzonych wakacji do ciepłych krajów. Ponieważ jednak budżet miałeś/aś ograniczony, do bagażu podręcznego spakowałeś/aś niewiele rzeczy, ubrań, zapominając przy tym o m.in. kremie z filtrem czy o przewiewnych ubraniach z długimi rękawami chroniącymi przed słońcem. Nie zepsuło Ci to jednak urlopu i wróciłeś/aś pięknie opalony/a, a przynajmniej tak wydaje się każdemu, kto Cię widzi. Pomijając już kwestie szkodliwości nadmiernej ekspozycji na słońce, dajmy na to, że wyglądasz świetnie i każdy Ci to mówi. Tymczasem, w zaciszu własnego domu, od kilku dni, każdy dotyk Twojego ciała boli. Smarujesz się kremami łagodzącymi, aby przyspieszyć regenerację skóry w miejscach, w których słońce potraktowało je szczególnie okrutnie. Nikomu o tym nie mówisz, no bo po co? Że wręcz płaczesz z bólu, że martwy naskórek odchodzi Ci płatami… Idziesz do pracy, na spotkanie, do znajomych i uśmiechasz się od ucha do ucha, ukrywając swoje prawdziwe samopoczucie.
Podobnie jest z chorobą otyłościową. Jej obecności nie da się fizycznie ukryć. Wielu krzywdząco powie, że po prostu „mniej jedz”, albo skrajnie bez szacunku (dla Ciebie, dla naszej historii), że „w Auschwitz grubych nie było” (osoby, które wykorzystują w rozmowie takie porównanie są dla mnie pozbawione jakichkolwiek uczuć/profesjonalizmu/człowieczeństwa). Tymczasem przyczyny tego stanu leżą głębiej, często właśnie w środku Ciebie, za drzwiami Twojego mieszkania, w czterech ścianach pokoju, gdy nikt nie widzi. Te psychiczne przyczyny nauczyłeś/aś się ukrywać w sposób perfekcyjny. Ale one same nie znikną, gdy schudniesz, wiesz o tym? Co więcej, nawet gdy zredukujesz masę ciała do wartości normatywnych, istnieje ogromne ryzyko, że dojdzie do tzw. nawrotu choroby otyłościowej, także po leczeniu farmakologicznym czy bariatrycznym. Dlaczego? Bo nie zostały usunięte i wyleczone przyczyny choroby. Nie została też wdrożona żadna profilaktyka zdrowotna, aby tego uniknąć. To tak jak z tym kremem z filtrem. Poparzenie słoneczne z czasem zmniejszy się, ustąpi. Ale jeśli kolejnych wakacji znów nie zabierzesz ze sobą odpowiednich kosmetyków i ubrań, ponownie wrócisz z uśmiechem na twarzy i ogromnymi ranami skóry, zabierającymi tę radość, gdy nikt nie widzi. A jeśli będziesz robił/a to systematycznie, za kilka lat możesz mierzyć się już ze znacznie poważniejszym problemem, z chorobą nowotworową skóry włącznie. Bo trudności rośną w siłę, jeśli nie rozwiązuje się ich u podstaw i na bieżąco.
Konsekwencje otyłości dla zdrowia fizycznego
Standardowo, zjechałam nieco z trasy omawiając powyższe kwestie, a w założeniu dążąc do przedstawienia konsekwencji otyłości w ujęciu zdrowia fizycznego. Ale uświadamianie innych w zakresie tego, że otyłość to też choroba głowy, jak również i tego, że jako społeczeństwo mamy aktualnie ogromny problem ze zdrowiem psychicznym, stanowi dla mnie wręcz pewien rodzaj misji. Stąd nie mogłam sobie odpuścić, aby do tego nie nawiązać. Zresztą, w kolejnym akapicie znów będę chciała temat ten poruszyć.
Choroba otyłościowa, jak każda inna choroba wiąże się z pogorszeniem ogólnego stanu danej osoby, w tym, może stanowić przyczynę rozwoju innych schorzeń – o tym już wspominałam. Wśród najczęściej wymienianych jednostek chorobowych, mających głębokie powiązanie z otyłością, wymienia się takie jak m.in.:
- nadciśnienie tętnicze,
- cukrzyca typu 2.,
- miażdżyca,
- kamica moczowa,
- dna moczowa,
- zapalenie trzustki,
- zespół bezdechu sennego,
- bezpłodność,
- nowotwory jajników, piersi, prostaty, jelita grubego (odsłuchaj w tym temacie LIVE z prof. dr hab. n. med. Stanisławem Kłękiem, chirurgiem i onkologiem) itp.
Nie muszę chyba mówić, że pierwsze trzy wymienione wyżej jednostki stanowią przyczynę zwiększonego ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych (w tym udaru mózgu czy zawału serca), a to, w prostej linii, może prowadzić do poważnej niepełnosprawności, a nawet i do śmierci. Bezpłodność z kolei, to ogromny problem zarówno kobiet, jak i mężczyzn. O ile o trudnościach naszej płci mówi się dosyć sporo, o tyle w przypadku panów, znacznie rzadziej. Tymczasem, zdaniem naukowców, męski czynnik niepłodności może dotyczyć nawet 45% par, a zaburzenia płodności u mężczyzn będą związane z m.in. pogorszoną jakością i ilością produkowanego nasienia. Jeśli do ciąży szczęśliwie dojdzie, to niestety, ale otyłość może sprzyjać wielu komplikacjom w jej przebiegu m.in. nadciśnieniu tętniczemu, obrzękom, zagrożeniu przedwczesnym porodem. Z tego względu, lekarze bardzo często decydują się na rozwiązanie ciąży na drodze cięcia cesarskiego.
Otyłość to także większe trudności w leczeniu innych chorób. Przykładowo, pacjent z otyłością chorujący jednocześnie na np. chorobę nowotworową, będzie obarczony wyższym ryzykiem powikłań w trakcie m.in. chemioterapii czy interwencji chirurgicznej. Znajomy lekarz wymieniał także trudności w wykonywaniu rutynowych badań diagnostycznych oraz często gorszą odpowiedź na leczenie farmakologiczne i problemy w dobraniu adekwatnych dawek leków. Ze swojej strony jako dietetyka, dodam jeszcze niedobory pokarmowe i tzw. niedożywienie jakościowe – łatwo uśpić czujność, że przecież „mając te kilogramy, nie mogę być niedożywiony, nie musze się tym przejmować”. Tymczasem, pacjentów ważących 200 kg i więcej, których mało kto podejrzewałby o niedożywienie (w społecznym przekonaniu), u których stwierdzono anemię z Krakowa do Warszawy, miewałam już nieraz na porządku dziennym.
„Otyłość jest często związana z przeżywieniem pod względem ilościowym
oraz niedożywieniem jakościowym”
Węgielska I. i in. (2015)
Rzecz o magicznej tabletce, która leczy z chorób
“Zdrowie to pełen dobrostan fizyczny, umysłowy i społeczny (…)”
WHO, Światowa Organizacja Zdrowia
“Żadna część nie będzie zdrowa, dopóki całość nie będzie zdrowa”
Platon
Podczas jednego ze spotkań grup wsparcia pacjentów bariatrycznych, lekarz obecny na tym wydarzeniu stwierdził, że rosnąca popularność operacji bariatrycznych jest związana m.in. z przekonaniem osób z otyłością, że w ten sposób odchudzą się skutecznie i trwale.
Następnie zadał widowni pytanie. „Po co w zasadzie decydujecie się na operację?”. Większość osób zgodnie odpowiedziała: „Żeby wreszcie być zdrowym człowiekiem”. Wówczas poprosił, aby wyobrazili sobie sytuację, w której lekarze są w posiadaniu magicznej tabletki, która sprawi, że będą zdrowi – w rozumieniu: pozbędą się takich chorób jak m.in. cukrzyca typu 2., nadciśnienie czy miażdżyca. Jednak, otyłość jako „wizualna konsekwencja” nie zniknie.
Wreszcie zapytał: „I co Państwo na to? Czy dalej uważacie, KAŻDEMU z Was chodzi tylko o zdrowie, czy może jednak też/tylko o wygląd?”. Znaczna część uczestników obecnych na sali zmieszała się – dla nich, słowa lekarza miały w sobie dużo racji. Ale myślę, że trzeba popatrzeć na to także z innej strony, nieco szerzej.
Owszem, obecnie walczymy z dużym przekonaniem społeczeństwa, że operacje bariatryczne to proste zabiegi, wręcz zakres tych kosmetycznych, łatwy i przyjemny sposób na odchudzenie się. Zresztą, nie dalej jak kilka miesięcy temu, na jednym z popularnych portali, natrafiłam na artykuł, który w tytule szumnie głosił, że „znana gwiazda zrobiła sobie operację odchudzającą”. Tydzień temu z kolei, z przerażeniem przeglądałam TikTok-a, na którym wiele popularnych influencerów opowiada o tym, jak operuje się dla redukcji wręcz kosmetycznej liczby kilogramów. Ani się do tego odpowiednio nie przygotowując, ani nie wiążąc następstw operacji z czymś ważnym i koniecznym do zaopiekowania przez zespół specjalistów. Ale do tego tematu również kiedyś na blogu powrócę. Tymczasem, to co trzeba głośno i wyraźnie powiedzieć to to, że operacja bariatryczna to poważna OPERACJA. To interwencja wywołując silny URAZ dla organizmu, dla ciała. To krok radykalny, obarczony ryzykiem powikłań, ze zgonem włącznie. To w wielu przypadkach konieczność dla ratowania ludzkiego życia (przykład, moim najcięższym pacjentem jakiego miałam pod opieką był chory ważący blisko 350 kg. Tu nie mówimy już o kosmetyce, ale o poważnym ryzyku nagłej, przedwczesnej śmierci). Jeśli w onkologii, mega poważną operacją jest resekcja żołądka z powodu raka tego narządu, to dlaczego w przypadku bariatrii, miałoby być inaczej? Prosta interwencja, na którą wystarczy się zapisać, zapłacić i wrócić do domu bez żadnych dalszych zaleceń? No nie! Oczywiście, są szczęściarze, którzy tak zrobili i mają się dziś dobrze. Ale to tak jak z jazdą z niedozwoloną prędkością – jednemu uda się przejechać całe miasto, inny – w NAJLEPSZYM wypadku – złapie TYLKO mandat, a w najgorszym – doprowadzi do tragedii.
Wracając jednak do historii ze spotkania. Na początku tego podrozdziału zacytowałam Ci WHO oraz Platona. „Żadna część nie będzie zdrowa, dopóki całość nie będzie zdrowa”. Lekarz, opowiadając o magicznej tabletce, wspomniał o aspekcie zdrowia fizycznego. Nie mówił jednak nic o psychice. Ale czy przypadkiem nie jest tak, że choćbyśmy się bardzo tego wypierali, to jednak wizualne elementy naszej codzienności mają spore znaczenie? Lubimy (w większości) otaczać się ładnymi przedmiotami, mieć porządek, ulubione ubrania itd. Tak samo z ciałem. Znaczna część z nas chciałaby dobrze czuć się w swoim ciele – również w ujęciu właśnie wizualnym. Jeśli jest to dla nas ważne (pamiętaj proszę – ma PRAWO być ważne!), to w sytuacji, gdy natrafimy w tym obszarze na trudności, będzie to stanowić przyczynę gorszego samopoczucia (w najlepszym, krótkoterminowym przypadku), a nawet poważnych chorób, z zaburzeniami lękowymi oraz depresją włącznie. „Nielubienie” swojego ciała, może przybrać ogromne rozmiary i mega niekorzystnie wpłynąć na nasze zdrowie psychiczne. Czy więc wyleczenie magiczną tabletką chorób stricte „fizycznych”, przy pozostawieniu problemów psychiki związanych z m.in. brakiem akceptacji swojego ciała, będzie WYZDROWIENIEM? Częściowo tak, ale nie wyzdrowieniem całkowitym.
Otyłość to choroba, to fakt. Ale ZDROWIE to „pełen dobrostan fizyczny, umysłowy i społeczny (…)”. Fizyka musi więc równać się psychice, balans, równowaga.
Dopiero wtedy naprawdę będziemy ZDROWI.
Wykorzystana literatura:
- Jeznach-Steinhagen A., Czerwonogrodzka-Senczyna A. (2013), Postępowanie dietetyczne jako element leczenia zaburzeń płodności u mężczyzn z obniżoną jakością nasienia, Endokrynologia, Otyłość i Zaburzenia Przemiany Materii, 9(1).
- Jarosz M. (2017). Dietetyka. Żywność, żywienie w prewencji i leczeniu. Wydawnictwo IŻŻ, Warszawa.
- Węgielska I., Słaba W., Suliburska J. (2015). Terapia dietą i leczenie farmakologiczne otyłości w aspekcie problemu niedożywienia osób otyłych. Forum Zaburzeń Metabolicznych, 2(4):239-244.
2 odpowiedzi